sobota, 20 października 2012

Spacerowo

Jazda rowerem z uczelni ma wiele plusów - m.in. dostrzegam dużo więcej niż jadąc tramwajem, a szybciej jestem w domu, więc swoje spostrzeżenia mogę wykorzystać w działaniu. Tak też wczoraj spostrzegłam z niemałym zachwytem, ze dzień jest cudowny i idealny na spacer. Wpadłam więc do domu i od progu krzyczałam do K., że idziemy na dwór. Luby z ociąganiem ubrał się stosownie do pogody i wyszliśmy na spacer. Przy tej okazji postanowiłam też uwiecznić mój wczorajszy look. ;)
I znów, nie napiszę, co jest z Zary, a co z H&M... 

Sukienka ze zdjęć jest bowiem ode mnie starsza - chodziła w niej moja ciocia i mama, a ja znalazłam ją jakieś 6 lat temu w szafie jednej z Nich i od tamtego czasu jesteśmy z kiecką nierozłączne. Charakteryzuje się ona bowiem kilkoma cudownymi właściwościami - nie gniecie się (serio! nawet wciśnięta do niewielkiej torebki następnego dnia wygląda jak spod żelazka!), fajnie eksponuje biust (nawet jeżeli się go nie posiada), cudownie się układa, ma doskonałą długość, pasuje do zestawów eleganckich i codziennych...i tylko na wiatr trzeba uważać. ;)
Gorset jest moim autorskim tworem uszytym z zasłony. Usztywniony sposobem Kaapi zapinkami do kabli. Wymaga jeszcze dopracowania, ale jestem z siebie dumna - jak na pierwszy w życiu gorset, jest ok. 
Kurtkę kupiłam w sklepie. Nową. Tylko sklep nazywał się "NOE", a kurteczka kosztowała zawrotną sumę 5,99. Mama ma taką samą. Jeansowa "ramoneska" jest bowiem ciuszkiem naprawdę ciekawym i fajnie komponuje się z różnymi zestawami. 

A "Ptaki" Hasiora z dedykacją dla mamy :)

Zapraszam też tu.










Sukienka - vintage
Gorset - hand made
Kurtka - sklep z tanią odzieżą
Torebka - sh
Buty - CCC