Zaczynają się zimowe poranki - dziś rano w drodze na uczelnie podziwiałam oszronione liście na chodnikach, palce w jesiennych rękawiczkach nie były zbyt szczęśliwe, a spódnica i wełniane rajstopy okazały się niewystarczającym zabezpieczeniem nóg. Ale na rower nadal wystarczy mi lekka kurtka, a nie wełniany gruby płaszcz. I na razie mnie to cieszy.
Prezentowany poniżej zestaw miałam na sobie podczas niedzielnej eskapady na defiladę i inscenizację z okazji 11 listopada. Mój luby, który zachwycał się platanami z powodu ich moro-ubarwienia (tu), nie mógł przecież odpuścić taaaakiej imprezy!
Obejrzał defiladę, pozachwycał się sprzętem, obejrzeliśmy sobie wozy strażackie (ot, takie moje małe zboczenie) oraz inscenizację, w której, jak się okazało, udział brali także nasi znajomi. Wprawdzie niewiele widzieliśmy, ze względy na nie najlepsze miejsce, w którym staliśmy, ale wrażenie odnieśliśmy bardzo pozytywne.
Co do samego zestawu - jak już wspominałam (tu) uwielbiam kapelusze. Ten został mi sprezentowany na tegoroczne urodziny przez moją współlokatorkę Kasię. Poza tym uwielbiam czerń i jej zestawienie z delikatnymi kolorami. Lubię też czerwone usta jako główny akcent makijażu. Taki typ torebek od zawsze kojarzył mi się z elegancją, a szalik ma "miziatory" - zakończony jest takimi chwostami z piór, których niestety nie ma na zdjęciach.
W kolejnej notce myślę, że doczekacie się zdjęć z sesji z Martą.
Rozczochrana Blondyna - tak wyglądam najczęściej - nie dajcie się zwieść pozorom, które tu tworzę ;) |
Płaszcz - sh (george.)
Spódnica - sh (gap)
Koszula - c&a
Kozaki - bata
Szal i kapelusz - prezent
Torebka - sh