środa, 10 maja 2017

Powroty...

To bardzo długi długi weekend dla mnie. Rozpoczął się w zeszły piątek i potrwa jeszcze do wtorku. W międzyczasie spędziłam maratonowy weekend z Krzysiem i przejechałam 222 km w maratonie, byłam na majówce we Wrocławiu u siostry, spędziłam kolejny weekend z mamą, a koniec przedłużonej majówki upłynął mi w pociągach z Warszawą między jednym, a drugim.

Wiecie, maratony przejeżdża się nie siłą nóg, a ciepłą herbatą i jeszcze cieplejszym uśmiechem, otuchą, jaką daje czyjaś szczera troska.