piątek, 30 grudnia 2016

2016 - próba podsumowania

Roku 2016 skończ się już. Z radością przywitam 31 grudnia, Twój ostatni dzień. Byłeś czasem jednej rewolucji, która pochłonęła mnie do reszty tak, że nie pamiętam czego czasem byłeś poza tym. Jakiś taki rozmemłany, nijaki, nie zapadniesz mi w pamięć niczym przez pierwsze kilka miesięcy Twego trwania. Później, oj później!, zrobiło się ciekawie. By nie stwierdzić - dramatycznie! Upadki i powstania, wojny domowe i internetowe - ach, żyć, nie umierać! - chciałoby się krzyknąć, ale po co - już koniec, już można będzie odetchnąć z ulgą. 
Wschód księżyca zza góry - wiało strasznie i trudno było mi utrzymać nie tylko aparat, ale i równowagę. Zdjęcie bez ingerencji programów graficznych... 

sobota, 15 października 2016

Pierwszy tydzień.

Za mną pierwszy tydzień drogi do trochę lepszego życia. Na razie stabilizuję rzeczywistość wokół siebie. Znajduję czas na dbałość o własny umysł i ciało. Znów zaczęłam biegać, dziś wsiadłam na rower. Po raz pierwszy rekreacyjnie od... od nie pamiętam jak dawna. Od wiosny? Chyba tak. 
Pogodziłam się z rowerem, z którym od zeszłego roku miałam ciche dni. Moja wierna Bestia czeka na serwis, więc musiałam znaleźć inne wyjście, bo pogoda za oknem zapraszała na trasę. Wprawdzie tylko za moim oknem, bo z innych było widać, jak strasznie wieje, ale nie sprawdziłam tego przed wyjściem i trochę się umęczyłam. Ale to nic, to takie dobre zmęczenie. 
Powoli wyznaczam sobie kolejne cele, na razie asekuracyjnie i niezbyt wiele, ale to już coś. Przede mną dwa weekendowe wyjazdy w ciągu miesiąca - cieszę się, zmienię otoczenie chociaż na chwilę. Będzie czas na zdefiniowanie pewnych rzeczy na nowo. Ustalenie priorytetów. Odpocznę, po prostu. 
Mam problemy z komentarzami - nie mogę odpowiedzieć na te zamieszczane pod wpisem - nie wiem dlaczego, na dwóch przeglądarkach. Muszę sprawdzić na innym urządzeniu, może będzie lepiej. 

Poniżej znalezisko z jednego z ostatnich spacerów - jabłko, które nie zauważyło, że już nie jest kwiatem. 



środa, 12 października 2016

Wracam?

Po długim trudnym okresie (który właściwie zgotowała sobie sama kilkoma nierozsądnie podjętymi decyzjami) wracam do równowagi. Wracam do siebie. Miejsca w świecie, niszy wciąż jeszcze szukam, ale znów wyszłam na prostą w tych poszukiwaniach. Jeszcze nie jest to pełnia szczęścia, na to przyjdzie poczekać, ale z każdym dniem jest lepiej. Złe wieczory i noce zdarzają się coraz rzadziej. Godzę się ze sobą i ze Światem. Porządkuję życie i porządkuję swoje otoczenie. Ostatnio ogarnęłam pokój. Po raz pierwszy od bardzo dawna tak na poważnie. Że aż wykorzystałam tę sposobność (i pewnie jeszcze wykorzystam) do zrobienia kilku zdjęć szytych przez ostatnie lata spódnic. W ostatnim czasie różnie pojmowana twórczość stawała się, obok roweru, najlepszą odskoczą od rzeczywistości. A potrzebowałam tego. Bardzo.