poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Wielkanoc

To były piękne trzy dni. Trzy dni pełne śmiechu, radości, rozmów. Trzy dni trzymania się za ręce, całusów, przytuleń i bliskości. Dobrego jedzenia, spotkań, jeżdżenia to tu, to tam. Trzy dni jednych z najpiękniejszych świąt, jakie przeżyłam. Pierwszych takich "samodzielnych" - tylko we dwoje. 
Czuję się dziś taka spokojna. Nie boję się nadchodzących miesięcy i związanych z nimi wyzwań. Oczekuję ich cierpliwie. 
Były gofry z wiśniami i polewą, molo, wiatr i morze, rowery i wieczór przy filmie. A teraz wciąż jeszcze czuję zapach perfum, obejmujące mnie ramiona i tę błogość taką. 
Jest dobrze, za półtora tygodnia znów jeszcze lepiej.